suplementacja

Suplementacja – kaprys czy rzeczywista konieczność?

Czy suplementacja jest konieczna?

Jeszcze całkiem niedawno byłam przekonana, że zalecenie stosowania suplementacji to wymysł firm produkujących suplementy, mający na celu przysłowiowe nabijanie im kabzy. Byłam zwolenniczką twierdzenia, że zdrowa dieta jest w stanie dostarczyć organizmowi wszelkich niezbędnych mikro- i makroelementów oraz witamin. Oczywiście w ilościach zupełnie wystarczających do prawidłowego funkcjonowania.

Przez parę dobrych lat upierałam się przy swoim i ignorowałam fakt, że mimo dość dużego spożycia warzyw i owoców, mój organizm wcale nie przejawia cech optymalnego wysycenia witaminami i innymi składnikami niezbędnymi do zachowania pełni zdrowia. Jednym słowem, coraz bardziej podupadałam na zdrowiu, coraz bardziej zubożając tym samym posiadane zasoby witamin oraz mikro- i makroelementów.

Utrata cennej homeostazy

Problem polega na tym, że nasze organizmy to naprawdę skomplikowane maszyny. I wystarczy, że jeden trybik tej maszyny przestanie działać optymalnie, a powoduje to szereg następnych – coraz poważniejszych w skutkach – zmian. Następuje to często na skutek złych decyzji czy to w zakresie żywienia, czy też stylu życia.

Jednak na wiele procesów degeneracyjnych naszego organizmu nie mamy nawet wpływu lub jest on bardzo ograniczony. Mowa tu o czynnikach środowiskowych typu jakość wody, jakość powietrza, stan przewlekłego stresu, itp. W dzisiejszych czasach nie trudno zatem o naruszenie delikatnej i kruchej homeostazy (idealny stan) organizmu.

Antybiotyki, stres i dysbioza gotowa

Wystarczy, że choć raz w życiu przejdziesz antybiotykoterapię i – na serio – może to zaważyć na całym Twoim dalszym życiu. A antybiotyki przepisuje się przecież przy byle przeziębieniu lub wysypce skórnej. Większość z nas pochłonęła w swoim życiu więcej niż jedno opakowanie. I to nie zawsze w towarzystwie probiotyków na odbudowę wybitej flory bakteryjnej.

Efektem tego może być tzw. dysbioza, czyli zaburzenie flory bakteryjnej przewodu pokarmowego. Inaczej mówiąc – zmiana proporcji dobrych bakterii do złych.

A to jest niewinny początek poważnego procesu degeneracyjnego. Zaczynasz odczuwać powolną i ledwo zauważalną na co dzień różnicę w swoim samopoczuciu, np. różne symptomy ze strony układu pokarmowego. Są one jednak tak powszechne, że je ignorujesz i traktujesz to jako coś normalnego. Ot niewielki dyskomfort, do którego należy się przyzwyczaić (wzdęcia, gazy, zaparcia, biegunki, itp.).

W rzeczywistości są to objawy bardzo poważnych zmian i światło alarmowe dla nas. Powodem nie muszą być koniecznie antybiotyki. Do takiego stanu rzeczy doprowadzić może także długotrwały lub intensywny stres i wiele innych sytuacji.

Jesteś tym, co uda Ci się przyswoić

Dysbioza jelit pociąga za sobą dalsze poważne konsekwencje, a mianowicie problemy z wchłanianiem składników odżywczych. Niestety, warunkiem optymalnego przyswajania składników pokarmowych jest prawidłowe trawienie. Jeśli proces ten zostanie na którymkolwiek etapie zaburzony, możemy jeść pokarm bogaty w witaminy i minerały, ale nie oznacza to, że przysłużą się one naszemu organizmowi.

Następuje sytuacja deficytu i w tym momencie organizm zaczyna jechać jedynie na zasobach własnych, które były skumulowane do tej pory w naszych tkankach. Dla nas oznacza to w praktyce kolejne dolegliwości i wydłużającą się liczbę schorzeń.

Suplementacja w rzadkich przypadkach okazów zdrowia

Czy suplementacja jest nam zatem potrzebna? Na podstawie powyższych informacji można uznać, że tak, ale jedynie w przypadku choroby, kiedy dochodzi do utrudniania procesu wchłaniania w przewodzie pokarmowym. Nic bardziej mylnego. Owszem, w chorobie należy uznać ją za konieczną (wraz z równoczesnym wyeliminowaniem problemu kiepskiej przyswajalności). Natomiast w pełnym zdrowiu – pod warunkiem, że ktokolwiek w dzisiejszych czasach może się nim pochwalić 😉 – też jest ona wskazana.

Pomijając bowiem kwestię przyswajalności, następnym problemem jest drastyczne zmniejszenie zawartości składników odżywczych w dzisiejszej żywności (szczegóły tutaj). Wychodzi na to, że suplementacja jest konieczną konsekwencją życia we współczesnym świecie.

Pewnie większość z Was cieszy się w tym momencie, że zażywa multiwitaminy. Jedna tabletka dziennie i problem rozwiązany. Temat zamknięty i do widzenia. No to może przyjrzyjmy się z bliska składowi tejże…

Multiwitamina multiwitaminie nierówna

Oczywiście nie twierdzę, że wszystkie multiwitaminy są z gruntu złe. Jednak, w przypadku tanich, wieloskładnikowych multiwitamin pokrycie pełnego realnego zapotrzebowania organizmu jest praktycznie niemożliwe.

Większość preparatów multiwitaminowych nie przekracza wskazanego dziennego spożycia poszczególnych składników. A te są obrzydliwie zaniżone i nie przystające do dzisiejszych wymogów. Zwłaszcza jeśli organizm ma problem z ich wchłanianiem.

Należy gruntownie przeanalizować skład takiego preparatu, bo niejednokrotnie to, co uznajemy za źródło życiodajnych witamin jest w stanie co najwyżej spowodować efekt placebo. Dobre i to, ale jednak nam chodzi o coś innego… 🙂

Moje wydatki na suplementację osiągają nawet kilkaset złotych kwartalnie, a zapewniam, że nie spożywam tego na kilogramy. Do kwestii racjonalizacji zakupów podchodzę natomiast bardzo poważnie, drobiazgowo porównuję tym samym składy i ceny suplementów. Chodzi o to, aby uzyskać maksimum korzyści przy minimalnych nakładach.

Nie oszukujmy się więc – multiwitamina z dobrym składem musi zatem trochę kosztować. Jeśli koniecznie musicie stosować preparaty wieloskładnikowe, nie dajcie się chociaż oszukiwać reklamom i analizujcie składy!

Ostatni aspekt związany ze stosowaniem multiwitamin, to fakt synergizmu oraz antagonizmu poszczególnych witamin i składników mineralnych. I tak na przykład selen i cynk są wobec siebie antagonistyczne, to samo dotyczy wapnia i magnezu. Przyjmowanie tych pierwiastków razem mija się więc z celem. Nie przeszkadza to jednak producentom multiwitamin zamieszczać ich razem w jednym produkcie.

Wniosek jest taki, że jednak lepiej stosować poszczególne składniki osobno, skrupulatnie dostosowując dawki do potrzeb własnego organizmu, chociaż jest to zdecydowanie bardziej wymagające…

Cel – pokryć niedobory

Nie oznacza to oczywiście, że teraz musimy zakupić kilkadziesiąt poszczególnych preparatów i przeanalizować ich wzajemny wpływ, a następnie łykać po milion tabletek dziennie. Prawda jest taka, że organizm potrzebuje jednych witamin i elementów bardziej niż innych. Biorą one bowiem udział w wielu kluczowych procesach metabolicznych i zazwyczaj w ich przypadku posiadamy największe niedobory.

W związku z tym pozwoliłam sobie ograniczyć suplementację podstawową do kilku – najważniejszych według mnie – środków. Są to: magnez, witamina C, omega- 3, witamina D3 + K2 oraz probiotyki. Do tego możemy dorzucić enzymy trawienne, bo w przypadku zaburzonego wchłaniania jest to kluczowa kwestia. Nawet najlepsza i najdroższa suplementacja nic nie da, jeśli składniki aktywne nie zostaną przyswojone, ale o tym kiedy indziej.

Dobrym pomysłem jest także przyjmowanie adaptogenów, które pozwalają nam lepiej radzić sobie ze stresem.

Tyle tytułem wstępu. 😉

Rozpoczynamy tym samym cykl wpisów pt. „Podstawowa suplementacja”. W najbliższych kilku wpisach z kategorii Zdrowie i uroda skupimy się zatem na wspomnianych suplementach diety i omówimy je trochę bardziej szczegółowo. Dodatkowo zdradzę Wam, gdzie i jak najlepiej zaopatrywać się w suplementy i nawet udostępnię kod rabatowy! Także bądźcie czujni! 🙂

Uwaga! Wszystkie zawarte w tym wpisie informacje są wynikiem wiedzy nabytej oraz po części wniosków wysnutych na podstawie moich własnych doświadczeń i mają charakter poglądowy. Zalecane w tym wpisie podejście do kwestii suplementacji ma na celu pomóc podjąć decyzję, jednak wszelkie działania wpływające na stan zdrowia należy podejmować po konsultacji ze specjalistą. Pamiętajmy, że każdy organizm jest inny, więc może mieć w tym zakresie inne potrzeby.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *