[ultimate-recipe-jump id=”2056″] [ultimate-recipe-print id=”2056″]

Keto curry, czyli powiew Orientu
Lubicie orientalne smaki? Ja bardzo! Z kuchni Dalekiego Wschodu najbardziej smakuje mi kuchnia indyjska. Ta gra smaków i te wszystkie aromatyczne przyprawy to coś, co mnie przyciąga jak magnes. W związku z tym, że takie potrawy nie jest łatwo odtworzyć w domowych warunkach, najczęściej raczyłam się nimi przy okazji sporadycznych wizyt w restauracji.
Enigmatyczna zawartość restauracyjnych potraw
Jednak odkąd jestem na diecie ketogenicznej jeszcze rzadziej jadam na mieście. Jedząc w knajpie nie mam bowiem kontroli nad składem dania, a wypytywanie o dokładny skład nie jest mile widziane przez restauratorów. Zazwyczaj jestem po prostu odsyłana do zakładowego wykazu alergenów, o ile takowy jest w ogóle dostępny… Jednak to nie stanowi dla mnie wystarczającej informacji. Ta i inne kwestie powodują, że wolę spróbować odtworzyć smak orientalnych dań we własnym zakresie.
Curry – numer jeden indyjskiej kuchni
Jednym z moich ulubionych dań kuchni indyjskiej jest curry. Co ciekawe jest to także ulubiona potrawa narodowa Brytyjczyków. Można się więc spierać co do przynależności narodowej tego dania… 😉 Najwyraźniej nie tylko ja należę do grona miłośników orientalnych smaków. Na szczęście to danie nie jest wyjątkowo skomplikowane do zrobienia samemu. Sekret udanego curry to tak naprawdę użycie pasty curry. To ona nadaje potrawie właściwy smak i aromat. W połączeniu z mlekiem kokosowym i pomidorami powstaje prawdziwy majstersztyk dań jednogarnkowych.

Pasta curry kluczem do sukcesu
Istnieje kilka rodzajów past curry. Zazwyczaj dzieli się je według koloru- na czerwoną, zieloną, żółtą, itp. Różnią się one poziomem ostrości oraz tym czy ich podstawą była czerwona czy zielona papryczka chili (w przypadków dwóch pierwszych past). Żółta pasta curry zawdzięcza kolor dużym ilościom kurkumy. Ja w tym przepisie użyłam akurat pastę curry Matsaman, która jest po prostu konkretną mieszanką przypraw. Wydaje mi się jednak, że każda inna sprawdzi się równie znakomicie…
Dobór ingrediencji
Jeśli chodzi o główną zawartość keto curry, to tutaj panuje pełna dowolność. Może to być wołowina, kurczak, ryba albo same warzywa. Ja dzisiaj postawiłam na owoce morza, a dokładniej- krewetki. Do tego zielone warzywa, czyli seler naciowy i fasolka szparagowa.
A co jako dodatek? Zazwyczaj curry serwuje się z ryżem, który jako zboże jest produktem całkowicie zakazanym na diecie ketogenicznej i Paleo. Z pomocą przychodzi jednak makaron shirataki . Ten sam, który wczoraj wcielił się w rolę włoskiej pasty w spaghetti all’amatriciana. Tutaj sprawdził się równie dobrze!
Zresztą przekonajcie się sami! 🙂

Curry z krewetkami
Składniki
- 100 ml gęste mleko kokosowe
- 100 ml przecier pomidorowy
- 1 łyżeczka pasta curry u mnie Matsaman Curry Paste
- 12 krewetki tygrysie
- 80 g fasolka szparagowa (może być z mrożonki)
- 2 łodygi seler naciowy
- 200 g makaron shirataki w zalewie (1 opakowanie)
Sposób przygotowania
- Przecier lub koncentrat pomidorowy wymieszać w garnuszku z mlekiem kokosowym. Dodać pastę curry. Doprowadzić całość do wrzenia i gotować sos przez kilka minut na średnim ogniu aż lekko zgęstnieje. Seler naciowy pokroić w drobne kawałki i razem z przelaną wrzątkiem fasolką szparagową dorzucić do garnka. Gotować następne kilka minut, aż warzywa zmiękną. W międzyczasie odsączyć makaron shirataki z zalewy, przepłukać pod bieżącą wodą i przełożyć do sitka, aby pozbyć się nadmiaru wody. Dodać go do dania i dobrze wymieszać. Jeśli danie jest zbyt gęste, można dodać bulionu do uzyskania pożądanej konsystencji. Na koniec dodać krewetki i gotować już tylko 2-3 minuty. Podawać gorące.
ORIENTACYJNE MAKRO
Wartości odżywcze obliczone na podstawie danych dostarczonych przez Spoonacular API. Dla produktów, których zabrakło w bazie, dane pochodzą z etykiety konkretnego produktu. Produkty określone jako opcjonalne nie są ujęte w kalkulacji, chyba, że zaznaczono inaczej (patrz adnotacje do przepisu). Alkohole cukrowe są wyłączone z kalkulacji.
Ten tekst zawiera linki afiliacyjne, co oznacza, że mogę otrzymać niewielką prowizję, jeśli skorzystacie z nich do realizacji swoich zakupów. Nie wiąże się to z żadnymi konsekwencjami dla Was, np. wyższa cena czy gorsze warunki zakupu.
Bardzo ciekawy blog, rzeczowy i wyważony, zmusza do myślenia i refleksji. Od dzisiaj zaglądam regularnie. Pozdrowienia 🙂