Najwyższa pora na pesto z bazylii
Obiecywałam, obiecywałam i wreszcie nadszedł ten moment, kiedy się wywiązuję z obietnicy. Zielone pesto z bazylii to jeden z moich ulubionych sosów. Pasuje niemalże do wszystkiego. Ostatnio miało okazję wystąpić na blogu prawie dwukrotnie pod rząd, chociaż nie jako pierwszoplanowy bohater. Raz jako dodatek do keto placków z cukinii, a drugi raz stanowiło towarzystwo keto kopytek dyniowych. W obu przypadkach sprawdziło się wyśmienicie. A zapewniam, że na tym jego kulinarne zastosowanie się nie kończy… 🙂 Równie dobrze nada się jako sos do zoodles oraz do steków, a także dressing do sałatek. Raz zrobione wytrzyma dłuższy czas w lodówce. Trzeba tylko pamiętać, żeby zalać wierzch oliwą.

Diabeł tkwi w szczegółach
Nie zaskoczę Was chyba jeśli powiem, że moje pesto z bazylii różni się odrobinę od tradycyjnego włoskiego pesto alla genovese…? 😉 Otóż w przeciwieństwie do oryginalnej liguryjskiej receptury, nie zawiera ono serów. Jak już wielokrotnie wspominałam, nie są one składnikiem do końca mile widzianym na diecie ketogenicznej ze względu na swoje właściwości prozapalne. Niektórzy dopuszczają co prawda ich niewielki udział w diecie, gdyż jako produkt wysokotłuszczowy mają odpowiednie proporcje makroskładników. Ja jednak staram się ich unikać (od wielkiego dzwonu robię odstępstwo). Stąd moje pesto ich nie zawiera. I wiecie co? Wcale mi to nie przeszkadza, bo wychodzi na tyle smaczne, że nie czuję deprywacji z tego powodu…

Niezastąpione orzeszki piniowe
Jest jednak jeden składnik, który robi tutaj robotę… Chodzi o orzeszki piniowe. Kiedyś często robiłam pesto z bazylii zastępując je migdałami albo ziarnami słonecznika – ze względu na ich większą dostępność i bardziej przystępną cenę. Jednak muszę przyznać, że prażone orzeszki pinii nadają temu sosowi niepowtarzalnego smaku. Odkąd je stosuję, pesto nabiera właściwego smaku, najbliższego temu oryginalnemu. Ja wiem, że orzechy także mają właściwości prozapalne i jakby tak chcieć się przyczepić, to je też należałoby usunąć z receptury. Mają one bowiem niekorzystny stosunek ilości kwasów tłuszczowych omega 3 do omega 6 (dużo więcej tego drugiego). Sery i tak wydają mi się gorszą opcją, bo te dodatkowo uzależniają. Jeśli jednak boicie się prozapalnego działania orzeszków piniowych, proponuję zastąpić je orzechami macadamia, które – zawierając głównie tłuszcze jednonienasycone – są jednymi ze zdrowszych orzechów.
Wybór należy do Was – zarówno w kwestii serów, jak i orzechów/ pestek. Jeśli jednak się zdecydujecie na wersję beznabiałową, to gorąco polecam poniższy przepis na pesto z bazylii:

Pesto z bazylii
Składniki
- 25 g listki bazylii świeżej
- 15 g orzeszki piniowe
- 45 g oliwa z oliwek
- 1 szczypta sól himalajska, kłodawska lub morska
- 1 szczypta pieprz
- 1 ząbek czosnek
- 1 łyżka sok z cytryny
Sposób przygotowania
- Wszystkie składniki zblendować na gładką masę. Przelać do słoiczka. Wierzch zalać dodatkową porcją oliwy. Przechowywać w lodówce. Powinno być skonsumowane w ciągu kilku dni.
ORIENTACYJNE MAKRO
Wartości odżywcze obliczone na podstawie danych dostarczonych przez Spoonacular API. Dla produktów, których zabrakło w bazie, dane pochodzą z etykiety konkretnego produktu. Produkty określone jako opcjonalne nie są ujęte w kalkulacji, chyba, że zaznaczono inaczej (patrz adnotacje do przepisu).
Ten tekst zawiera linki afiliacyjne, co oznacza, że mogę otrzymać niewielką prowizję, jeśli skorzystacie z nich do realizacji swoich zakupów. Nie wiąże się to z żadnymi konsekwencjami dla Was, np. wyższa cena czy gorsze warunki zakupu.