[ultimate-recipe-jump id=”965″] [ultimate-recipe-print id=”965″]
Dyniowy fudge jako remedium na smutki
Dzisiaj przepis na dyniowy fudge z polewą czekoladową. Na osłodę życia. Ostatnio potrzebuję tego bardziej niż kiedykolwiek. Z wiadomych względów… Po takim nieprzyjemnym doświadczeniu, jakim jest włamanie i kradzież trzeba starać się jakoś sobie umilić życie. Chociaż nie jest to akurat jedyny powód, dlaczego powstał ten fudge. Osłodzić smutny żywot można sobie na wiele sposobów. Kostka czekolady też powinna się do tej roli kwalifikować, a i zaangażowania zbyt wiele nie wymaga… Chociaż tutaj zdania mogą być akurat podzielone. Zwłaszcza jak się jada czekolady gorzkie o zawartości kakao min 85%, to można polemizować z faktem osłodzenia… Sama nazwa wskazuje już, że nie tędy wiedzie droga do upragnionego celu, jakim jest podnosząca na duchu słodycz… 🙂
Dynia i kokos w parze
Dlatego nie pozostałam na kostce gorzkiej czekolady, tylko postanowilam przy okazji zrobić użytek z zalegającej w lodówce dyni makaronowej. Ot i w mojej głowie zakiełkował pomysł na fudge. Idealny pomysl biorąc pod uwagę fakt, że staram się zwiększyć ilość tłuszczu w menu (dieta ketogeniczna). Pamiętacie moje noworoczne postanowienie? Bo ja już przez to wszystko prawie o nim zapomniałam… Przez kilka ostatnich dni nie pilnowałam proporcji makroskładników. Przyznam, że kompletnie nie miałam do tego głowy. Czas więc najwyższy powrócić na obrane wcześniej tory. Do tego celu świetnie nadaje się ten przepis na fudge, gdyż mocno podbija spożycie tłuszczu. Oczywiście tego dobrego, gdyż w przepisie używa się nierafinowanego oleju kokosowego. O znamienitych korzyściach wynikających ze spożycia kokosa pisałam przy okazji naleśników. W tym przypadku mamy zaś do czynienia z crème de la crème kokosowych wyrobów, czyli naturalnym zimnotłoczonym olejem z miąższu kokosa, który to właśnie kryje w sobie te wszystkie wspaniałości.
No bo co może być ważniejsze niż małe co-nieco?
Oczywiście każdy psychodietetyk po lekturze pierwszego akapitu załamałby teraz ręce… Bo przecież smutków pod żadnym pozorem nie powinno się zajadać. W ten sposób kreujemy bowiem złą relację z jedzeniem. A ono powinno służyć jedynie odżywianiu naszego organizmu, a nie innym celom. Niestety gdzieś w zakamarkach naszej podświadomości zdążyło już na dobre ugruntować się przekonanie, że jak dzieje się źle, to trzeba zjeść coś dobrego i od razu robi się lepiej… To wewnętrzne przeświadczenie podsycane w dzieciństwie m.in. przez znanego cukroholika Kubusia Puchatka, a potem żądnych zawartości naszych portfeli producentów żywności („Smutny? A może budyń?”) jest- jak się okazuje- dużo silniejsze niż świadomość, że słodki smak w niczym tak naprawdę nie pomoże… 😉
Stewia- niezłe ziółko
Całe szczęście, że nie dałam się całkiem przeciągnąć na złą stronę mocy.
Dyniowy fudge wydaje się być dobrym złotym środkiem między odżywieniem organizmu a zaspokojeniem potrzeby słodkiego smaku. Do posłodzenia użyłam bowiem stewii, która jest całkowicie naturalnym środkiem słodzącym. Bez kalorii i bez wpływu na poziom cukru we krwi. No i bez wyrzutów sumienia! Trzeba tylko uważać na jej postać i- oczywiście- skład. Oryginalnie występuje jako zielona roślinka, której liście są bardzo intensywnie słodkie. Wyodrębniono z niej związki (glikozydy stewiolowe) odpowiedzialne za niebywałą słodycz tego zioła. Jednak nie sprzedaje się ich raczej samodzielnie, lecz wzmacnia nimi inne substancje słodzące. I tutaj właśnie trzeba zachować czujność. Jeśli nie będzie to któryś ze zdrowych słodzideł typu erytrytol, to indeks glikemiczny oraz kaloryczność takiego środka słodzącego wcale nie musi się bardzo różnić od cukru stołowego… Nie wspominam nawet o syntetycznych słodzikach typu aspartam, bo to, że należy trzymać się od nich z daleka chyba już każdy wie…
Lepsza stewia
Produkt, którego obecnie używam to Better Stevia firmy Now Foods. Jest to roztwór wyciągu z liści stewii w glicerynie, który posiada 0 kalorii i 0 węglowodanów, także uważam go za dość bezpieczny nawet na diecie ketogenicznej. Chociaż gliceryna też ponoć potrafi namieszać w gospodarce insulinowej. Tego środka nie używa się w dużych ilościach, zaledwie kilka kropli na cały przepis, więc wydaje mi się, że nie trzeba się jej obawiać. Niemniej uważajcie zawsze na składy słodzików, bo potrafią się tam znaleźć prawdziwe cuda!

Dyniowy fudge (Keto, Paleo, LowCarb, AIP)
Składniki
- 100 g nierafinowany olej kokosowy
- 160 g jogurt kokosowy gęsty
- 100 g puree z dyni
- 5 kropli stewia w płynie np. Better Stevia
- 2 łyżeczki przyprawa do piernika najlepiej domowa
- 30 g czekolada gorzka min. 85% kakao lub niskowęglowodanowa; w wersji AIP pominąć lub zastąpić czekoladą karobową
Sposób przygotowania
- Olej lekko podgrzać do rozpuszczenia. Dynię zmiksować razem z jogurtem kokosowym, po czym dodać rozpuszczony olej. Dosłodzić stewią i dodać przyprawę do piernika. Masę wylać do foremki o wymiarach 20 x 20 cm wyłożonej papierem do pieczenia lub formą spożywczą. Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, a następnie polać ją po wierzchu masy dyniowej. Przechowywać w lodówce.
ORIENTACYJNE MAKRO
Wartości odżywcze obliczone na podstawie danych dostarczonych przez Spoonacular API. Dla produktów, których zabrakło w bazie, dane pochodzą z etykiety konkretnego produktu. Produkty określone jako opcjonalne nie są ujęte w kalkulacji, chyba, że zaznaczono inaczej (patrz adnotacje do przepisu). Alkohole cukrowe są wyłączone z kalkulacji.
Adnotacje do przepisu
- Można użyć mniejszej formy, bo fudge zrobiony przy użyciu foremki o wymiarze 20 x 20 cm wychodzi dosyć płaski.
- W wersji AIP czekoladę należy zastąpić karobem. Można spróbować zrobić karobową polewę samemu z oleju kokosowego oraz karobu lub też zaopatrzyć się w dropsy karobowe, które wystarczy rozpuścić tak, jak zwykłą czekoladę.
Ten tekst zawiera linki afiliacyjne, co oznacza, że mogę otrzymać niewielką prowizję, jeśli skorzystacie z nich do realizacji swoich zakupów. Nie wiąże się to z żadnymi konsekwencjami dla Was, np. wyższa cena czy gorsze warunki zakupu.